Stałem się świadomym ojcem
Jak zmieniło się życie po zaangażowaniu w działalność Ojcowskiego Klubu z Hodyszewa? – opowiada jego lider Marek Kiersnowski, mąż, ojciec dwójki dzieci i dziadek, na co dzień mieszkaniec Brańska.
8 grudnia 2018 roku córka zaprosiła mnie na warsztaty „Tato & córka”. Pojechaliśmy we dwoje do Łomży. Na trzynaście ojców byłem jedynym, którego zaprosiła córka. Pozostali panowie zaprosili swoje córki. Udział w nich był dla mnie bardzo trudny. Na początku zastanawiałem się o czym będę z nią rozmawiał przez cały dzień. Okazało się, że ten czas minął bardzo szybko.
Mieliśmy zajęcia z córkami i z samymi ojcami. Podczas warsztatów dostaliśmy kwestionariusz, w którym musieliśmy zaznaczyć odpowiedzi. – Jeśli odpowiesz na 30 proc. to jesteś dobrym ojcem – mówił prowadzący warsztaty. Myślę, że każdy z nas miał więcej niż 30 proc.
Dla mnie najważniejszym momentem był obiad. Trwał z 1,5-godziny. W jego trakcie omawialiśmy nasze kwestionariusze. Pierwsze pytanie zwaliło mnie z nóg. Brzmiało następująco: Ulubiony kolor córki. Zaznaczyłem czerwony. Myślałem, że ten kolor jest dla niej najważniejszy. Okazało się, że byłem w błędzie. Jej ulubionym kolorem jest niebieski. Większość naszych odpowiedzi zgadzało się. Jednak w trakcie rozmowy córka uświadomiła mi, że moje żarty czy słowa mocno ją w przeszłości skrzywdziły i zraniły.
Czas we dwoje jest najważniejszy
Podczas warsztatów organizatorzy zachęcali do wstąpienia do klubu ojców. Poczułem tam, że coś z tym należy zrobić. Ponadto dowiedziałem się, że nie trzeba ciężko pracować ponad siły, aby być dobrym ojcem. W Łomży zrozumiałem, że najważniejszą rzeczą jaką może dać ojciec jest czas spędzony w cztery oczy ze swoim dzieckiem. Jeśli spędzasz go z całą rodziną, to jakbyś spędzał go z nikim. Prowadzący warsztaty zachęcał do kontynuowania spotkań w cztery oczy ze swoim dzieckiem w przyszłości.
Po powrocie z Łomży postanowiłem działać w tym temacie. Zorganizowałem pierwsze warsztaty – 7 sekretów efektywnego ojcostwa. Po nich postanowiłem założyć Ojcowski Klub w Hodyszewie. Na początku mieliśmy z piętnastu mężczyzn. Później przyszedł kryzys, odeszło sporo osób. Teraz spotyka się regularnie 7-9 mężczyzn zainteresowanych tą tematyką. Na dodatek sami prowadzą spotkania.
Ojcowski Klub pomógł mi inaczej przeżywać ojcostwo, teraz również w moim przypadku dziadostwo. Raz w roku uczestniczę w ogólnopolskim Forum Ojców. Ostatnie odbywało się w Łochowie na Mazowszu. Tak się złożyło, że 15 listopada wziąłem tam udział w zajęciach – Jak być dobrym dziadkiem? a 29 listopada urodził mi się wnuczek.
Bóg, żona, dzieci
Podczas zajęć w Ojcowskim Klubie dowiedziałem się, że jest hierarchia w życiu. Na pierwszym miejscu jest Bóg, na drugim żona, na trzecim dzieci, a dopiero niżej jest dalsza rodzina i praca. Wcześniej u mnie praca była najważniejsza. W swoim domu nigdy nie sprzątałem, ponieważ myślałem, że jeśli z tego nie ma pieniędzy, to nie muszę tego czynić. W tej chwili to robię.
Dowiaduje się na spotkaniach dużo mądrych rzeczy i przez to staję się lepszym ojcem. Chcę dodać, że dzięki zaangażowaniu w Ojcowski Klub poprawiły się moje relację z córką.
Inni członkowie klubu również zmieniają się. Większość z nas pamięta, aby żonom dawać kwiaty. Niektórzy w ogóle nie wynieśli tego zwyczaju z domu. Znam przypadek, że mąż pojechał prawie 400 km, aby żonie dać kwiaty. Działalność w klubie oddziałuje na całą rodzinę. Mojej żonie pierwszy raz w życiu jej ojciec złożył życzenia z okazji dnia dziecka, a ona ma teraz 49 lat.
Na klubie dowiedziałem się jak ważna jest opieka nad dziećmi. Kiedyś pilnowałem je za karę, bo musiałem. Myślałem wtedy jakie jeszcze rzeczy muszę zrobić. Kiedyś byłem ojcem, ale nieświadomym. Teraz gdy zostaję z cudzymi dziećmi, czynię to świadomie. Jak przyjeżdża córka czy syn to siedzę z nimi. Traktuję ich jak gości, a nie pracowników, którzy mają mi w czymś pomóc.
Zapraszam więc innych panów na nasze, comiesięczne spotkanie w Ojcowskim Klubie. Odbywają się w drugi wtorek miesiąca, o godz. 19.00 w budynku Centrum Pojednania w Hodyszewie.